Gdyby zgodził się na propozycję UFG, miałby ok. 20 razy mniej

Gdyby zgodził się na propozycję UFG, miałby ok. 20 razy mniej

Kierowca samochodu osobowego został potrącony przez inny pojazd. Doznał tak poważnych obrażeń, że nigdy już nie wróci do pełnego zdrowia. Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG) przyznał mu 28 000 zł zadośćuczynienia, czyli prawie 20 razy mniej, niż udało się wywalczyć w prowadzonym później postępowaniu sądowym. Dlaczego warto walczyć o więcej w takim przypadku jak ten? I jak udało się doprowadzić do uzyskania ponad 0,5 mln złotych?

Niefrasobliwe podejście do przepisów drogowych

W październiku 2012 roku Michał Stopczyk* poruszający się swoim samochodem po drodze z przepisową prędkością 50 km/h został potrącony przez inny pojazd osobowy. W wyniku zderzenia jego auto przemieściło się na drugi pas jezdni, gdzie zostało potrącone przez jadący z naprzeciwka autobus.

W toku prowadzonej po wypadku sprawy karnej okazało się, że kierowca samochodu, który spowodował wypadek i potrącił pojazd Michała nie posiadał uprawnień do prowadzenie pojazdów. Co więcej nie miał również obowiązkowego dla kierowców ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej (OC). Wynika z tego, że w praktyce absolutnie nie powinien prowadzić samochodu. A jednak sprawca zasiadł za kółkiem tego dnia.

Feralny kierowca nie zastosował się do znaków drogowych pierwszeństwa przejazdu i linii warunkowego zatrzymania, podczas skrętu w lewo, co doprowadziło do wypadku. Ostatecznie sprawcy wypadku sąd wymierzył karę bezwzględnego pozbawienia wolności na 1,5 roku oraz zakaz prowadzenia pojazdów na 6 lat.

W szpitalu

Michał został przewieziony karetką do szpitala, gdzie lekarze stwierdzili niedowład czterokończynowy, ciężki uraz czaszkowo-mózgowy ze stłuczeniem i krwiakami, krwawienie, liczne złamania kości czaszki. Po półtora miesiąca został przeniesiony na oddział neurologiczny. Musiał odbywać konsultacje z psychologiem i logopedą. Szpital opuścił na wózku inwalidzkim. Zarówno w szpitalu, jak i potem wymagał stałej rehabilitacji. Rozpoczął także terapię neuropsychologiczną.

Poszkodowany nigdy już nie wróci do pełnego zdrowia

Poszkodowany wg opinii lekarzy nigdy już nie wróci do stanu zdrowia sprzed wypadku. Wymaga stałego leczenia rehabilitacyjnego. Utrzymuje się u niego niedowład spastyczny. Trwały uszczerbek na zdrowiu z przyczyn neurologicznych określony został na 70%. Michał Jest osobą trwale niepełnosprawną. Może poruszać się z pomocą kuli lub laski. Zaraz po wypadku nie potrafił czytać, pisać, liczyć i obsługiwać komputera. Tego wszystkiego musiał uczyć się od początku.

Dlaczego roszczenia zgłoszone zostały do Ubezpieczeniowe Funduszu Gwarancyjnego?

Zwykle w razie roszczeń dla ofiar wypadków, proces likwidacji szkody przeprowadzany jest z towarzystwem ubezpieczeniowym, w którym ubezpieczył się sprawca. Jednak tym razem kierowca nie posiadał ubezpieczenia OC. W takim przypadku roszczenia dla osoby poszkodowanej kierowane zostają do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. UFG stanowi instytucję, którą finansują towarzystwa ubezpieczeniowe ze składek swoich klientów właśnie dla takich sytuacji, jak brak OC kierowcy, czy wtedy, kiedy nie uda się ustalić, kto był sprawcą wypadku.

Walka z UFG o adekwatne do poniesionej krzywdy zadośćuczynienie

Biorąc pod uwagę tak poważne obrażenia ciała oraz wysoki uszczerbek na zdrowiu, Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny  na drodze polubownej przyznał pokrzywdzonemu zaledwie 40 000 zł pomniejszone 30% przyczynienia do wypadku, co oznacza, że Michał otrzymał faktycznie tylko 28 000 zł. Na drodze polubownej udało się wynegocjować dla Michała rentę w wysokości 3 873 zł na zwiększone potrzeby i z tytułu utraconych możliwości zarobkowania. Jednak pełnomocnik reprezentujący naszego Klienta nie mógł zgodzić się z tak rażąco niskim zadośćuczynieniem.

Dlatego sprawa została skierowana do sądu. Wyrok zapadł w 2017 roku. Na drodze sądowej udało się zbić przyczynienie poszkodowanego do 0% i wywalczyć dodatkowo 372 000 zł. Dodając do tego odsetki za opóźnienie za okres prowadzenia sprawy w wysokości 152 815 zł, razem daje to 552 815 zł! Poszkodowany otrzymał zatem prawie 20 razy więcej, niż na początku przyznał mu UFG.

Bez pomocy eksperta poszkodowany otrzymałby prawie 20 razy mniejsze zadośćuczynienie

To kolejna sprawa, w której bez interwencji profesjonalnego pełnomocnika osoba pokrzywdzona w wyniku wypadku drogowego, niezawinionego przez nią, zostałaby z minimalną kwotą zadośćuczynienia. A przyznane środki absolutnie nie kompensowałyby krzywdy doznanej przez pokrzywdzonego kierowcę oraz uszczerbku na zdrowiu, z którym będzie zmagać się do końca życia.

Warto zadać sobie pytanie: Co by było gdyby Michał przystał na pierwszą decyzję UFG i zgodził się na 28 000 zł? W jakiej by się znalazł sytuacji, gdyby nie skorzystał z pomocy prawnika, który wygrał już wiele takich spraw i wiedział w jaki sposób prowadzić postępowanie przeciwko tej instytucji? Pokrzywdzony w wypadku dysponowałby około 20 razy mniejszą kwotą. Natomiast uzyskane w sumie ponad 0,5 mln zł stanowi adekwatną do poniesionej krzywdy rekompensatę i zabezpiecza przyszłość poszkodowanego.


Sygnatura sprawy:


XIII C 856/13, Sąd Okręgowy w Poznaniu


Zadośćuczynienie wypłacone na etapie polubownym:


28 000 zł


Przyczynienie:


30%


Kwota przyznana po sprawie sądowej**:


372 000 zł


Przyczynienie po sprawie sądowej:


0%


Odsetki:


152 815 zł


Razem**:


552 815 zł


Rentę na zwiększone potrzeby i z tytułu utraconych możliwości zarobkowych
uzyskana na drodze polubownej:



3873 zł


Efekt:


19,7 razy większa kwota uzyskanych roszczeń

* Z uwagi na obowiązujące przepisy o ochronie danych osobowych dane osobowe zostały zmienione.
** Na podaną kwotę składają się zadośćuczynienie oraz odsetki za opóźnienie.

Ocena: 5/5
(głosy: 20)